Wracając do tematu szukania "dinozaurów" na swoich komputarach...
Poniżej przystawiam wam prace, które same mnie czasem zadziwiają, ale nie tym, że w jakiś sposób podobają mi się (mam wobec siebie dosyć pokaźną krytykę), ale pod względem pracowitości. Sama się sobie dziwię, że miałam tyle cierpliwości...
Niby zwykły ołówek na brystolu... a jednak :D. Rozmiar 100x70 i wszystko rysowane tym denerwującym ołóweczkiem z wyciskanym rysikiem... Rysowałam to miesiąc czasu i stwierdziłam, że mam anielską cierpliwość (chociaż znam lepszych od siebie w tej kategorii). W sumie to teraz się tak zastanawiam, dlaczego nie używałam normalnych ołówków... ale już po fakcie.
Nie jest to może jakaś wybitna praca, ale strasznie chciałam nauczyć się rysować odbicie w wodzie :)... Do tej pory ćwiczę (żeby nie było)...
A tutaj taka wisienka na torcie.
Nie chce wpadać w narcyzm, ale to malowałam 3 miesiące... Praca mieści się w Świdnicy w jednym z lokalnych klubów. Pub prowadzi kolega, który otrzymał od browaru "Tyskiego" pewną sumę pieniążków na odnowienie lokalu :) Do tej pory nie wierzę, że dał mi się poznęcać nad ścianami jednej z klubowych sal :) Bez wcześniejszego doświadczenia w malowaniu ścian stworzyłam klimat "Tyskiej" warzelni piwa :)
Z tego co wiem kilku klientów chciało wchodzić do namalowanej piwnicy i siadać na "fałszywych" schodach :D
Jednak takie zabawne i wbrew pozorom nic nieznaczące pomyłki gości pubu pokazały mi, że jednak da się (z pomocą matki "cierpliwości") stworzyć coś unikalnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz